czwartek, 9 grudnia 2010

zmyślone miłości

Jak często po latach potrafimy z dystansem śmiać się ze swoich młodzieńczych miłości - z własnego psiego zaangażowania, wzrokowej celebracji najbardziej błahych gestów, roztrząsania w głowie: słowa po słowie, czyiś grymasów twarzy, ułożenia dłoni...a przede wszystkim doszukiwanie się w tym wszystkim: z n a c z e ń.

Chyba właśnie o tym jest ten film..."Wyśnione miłości" to historia dwójki przyjaciół: Francisa i Marie - którzy mimo łączącej ich dotychczas zażyłości ścierają się w milczącej walce o względy "neurotycznego Adonisa" - Nico. Przypadkowo poznany chłopak staje się dla obu obiektem fascynacji i nadziei na miłość, jednak stanowczo szkodzi ich dotychczasowej przyjaźni, która przemienia się w wyrafinowaną i bezwzględną rywalizację.

Historia być może banalna, ale składająca się głównie na gesty, spojrzenia, powłóczyste kadry... zupełnie, jak w życiu - oddech wstrzymany, gdy ukochany dotyka, patrzy, a poza jego obecnością - nicość, frustracja, tęsknota, apatia.

W całym filmie jest bardzo mało dialogów, najważniejsze rzeczy dzieją się poza słowami, ale jeżeli już słowa się pojawią - są naprawdę miażdżące w swojej dosadności:) Moim zdaniem rewelacyjna scena kluczowa "zemsty" na obiekcie westchnień, powoduje, że naprawdę mogę polecić ten film, chociażby dla tej sceny!

Jeśli chodzi o nastrój filmu, to pozostaje on w klimacie "Marzycieli" Bertolucciego: trójka przyjaciół, a pomiędzy nimi jakaś nieokreślona gra. Dużym atutem filmu jest fakt, że w pewnym momencie punkt ciężkości akcji z przydusznego patosu przenosi się na elementy komiczne odmitologizowujące całą sytuację miłosnego zauroczenia.

Warto też zwrócić uwagę na postać grającą głównego bohatera Francisa (Xavier Dolan), który mimo niezwykle młodego wieku ma na swoim koncie reżyserię drugiego już filmu, jest producentem "Wyśnionych miłości", autorem dialogów oraz projektantem kostiumów i scenografii.

1 komentarz:

Latajaca Pyza pisze...

Słyszałam dużo dobrego o Xavierze Dolan! Uparcie szukam jego filmów, o co nie łatwo. "Les amours imaginaires" mam oczywiście na liście. Gdzie widziałaś ten film?