piątek, 30 lipca 2010

Osho Medytacje

Osho powraca, tym zrazem z medytacjami:
"Jeżeli medytujesz, prędzej, czy później zaczniesz odczuwać budzącą się w tobie miłość. Jeżeli głęboko medytujesz, zaczniesz odczuwać ogromną miłość, jakiej nie doświadczyłeś nigdy wcześniej - poczujesz nową właściwość, otworzą się w tobie nie znane dotąd drzwi. Zapłoniesz nowym płomieniem i zapragniesz się tym podzielić."
Najpiękniejsze w medytacji Osho jest to, że rodzi się ona z naszego naturalnego stanu bycia w tym świecie, z zatrzymania się na chwilę i zaciągnięcia się oddechem. Wówczas przychodzi doskonałe poczucie pełni i szczęścia, do którego potrzeba tylko nic-nie-robienia:)

"Poszukiwanie i odnajdywanie własnej wyjątkowości, to najbardziej ekscytująca przygoda na świecie."

Ten facet jest wariatem, ale on na prawde ma moc;)Każdy, kto chociaż raz przeczyta Osho, ten po tysiąckroć pragnie do niego wrócić:)To taki współczesny Sokrates, który potrafi doprowadzić umysł człowieka do stanu czystej kartki.

"Od tamtej pory już wiele osób wrzuciłem do rzeki życia i tylko patrzyłem, co się dzieje, stojąc na brzegu...Prawie każdemu udaje się popłynąć, jeżeli podejmie takie ryzyko. Uczenie się bowiem leży w naszej naturze."

czwartek, 29 lipca 2010

o spadaniu

"IKAR 2000"

Znowu spadam z okna
ulica się wygina
domy rosną w górę
wysoko po brzegi
zamykają niebo

zanim usta dotkną
szorstkiego betonu
rozsypią się skrzydła
na wąskim chodniku

nie będzie bolało
jeszcze nie teraz

zaciągnę parawan powietrza
i zamyślę się w przestrzeń

ta chwila jest ciszą
w której drążę korytarz

mej twarzy tysiące
w oknach domów
zachodzą

wszystkie nieba przeminą
zostanie tylko te
na które patrzę
przez wieczność

i to już jest koniec
odcinka trzeciego
zapraszamy za tydzień
może w innym oknie

środa, 28 lipca 2010

Koniec Świata - ostatni dzień

"(...) jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada cicho na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy."

H. Murakami "Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland"

***
Jeszcze raz zamknąłem oczy. Drżenie ustało. Moją głowę wypełniało teraz coś w rodzaju skrawków papieru zawieszonych w próżni. Nie opadały ani nie unosiły się w górę. Wygiąłem usta i spróbowałem dmuchnąć. Nie poruszyły się. Żaden wiatr nie przepędzi ich z mojej głowy.


***
Jakiś czas przyglądaliśmy się niebu, potem otworzyliśmy puszki i wypiliśmy po jednym piwie.
- Dlaczego się rozwiodłeś?
- Bo nie mogłem siedzieć przy oknie, kiedy jechałem z żoną pociągiem.
- To żart?
- Tak, z Salingera.


***
- To Dylan prawda?
- Tak - powiedzialem. Bob Dylan Śpiewał właśnie Positive 4th Street .
- Dylana poznam zawsze.
- Po tym, że gra na harmonijce tak dobrze jak Stevie Wonder?

Roześmiała się znowu. Rozśmieszanie jej sprawiło mi przyjemność. Nie jest ze mną jeszcze tak źle, skoro potrafię rozśmieszać dziewczyny.

- Nie, nie dlatego, poznaję go po głosie - powiedziała. - To taki głos, jakby małe dziecko stało przy oknie i patrzyło na deszcz.

- Dobrze to pani wyraziła - powiedziałem. Rzeczywiście, to właśnie taki głos. Przeczytałem na temat Dylana kilka książek, ale w żadnej z nich nie spotkałem tak trafnego określenia.


H. Murakami "Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland"

No więc i Dylan będzie...

poniedziałek, 19 lipca 2010

Murakamiego Koniec Świata

Jestem w trakcie czytania "Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland" Murakamiego - najbardziej fantastycznej jego powieści. I żeby nie było żadnych wątpliwości - nie jestem fanką powieści fantastycznych, i czuję się głęboką ignorantką w tej dziedzinie (od czasów jedynej nie przeczytanej do końca lektury o pilocie Pirxie, za którą 3/4 klasy dostało pały na klasówce, jedyna książka, przez którą nie potrafiłam przebrnąć - do fantastyki raziłam sie zupełnie...) Jednak zupełnie jak w filmach mojego ulubionego Wong Kar Waia (2046), powieść fantastyczna, to tylko pretekst, żeby pokazać skalę geniuszu;)

"Koniec Świata..."kojarzy się trochę z grą komputerową - bohater żyje w dwóch równoległych światach. Ciężko ustalić, który z tych światów jest bardziej rzeczywisty...na pewno jeden jest wyjaśnieniem znaczenia drugiego. Jeden Świat, to prawie mityczna, baśniowa opowieść o zaginionym Mieście otoczonym wysokim murem, które posiada dziwną tajemnicę...Drugi Świat, to świat wykreowany przez genialnego naukowca, którego wynalazki i odkrycia mogłyby zrewolucjonizować naszą rzeczywistość...Łącznikiem obu tych światów, jest pamięć głównego bohatera, jego dusza i uśpione w głębi emocje.

Przed przeczytaniem książki, dostałam niepochlebną recenzję na jej temat. Przyznaję, przebrnięcie przez początek wymagało troszkę koncentracji, ale chyba warto. Murakami niestandardowy. Dla wielbicieli prostego języka pisarza, powieść dosyć ciężka, ale dla wielbicieli jego twórczości, myślę, że warto zajrzeć w nieodkryte dotąd zakątki wyobraźni pisarza. Polecam!

Ach, jeszcze genialny cytat, który nie da rady, żeby nie rozśmieszył:

"Jestem królem beznadziei ubranym w szaty trudności. Będę spał, dopóki nie przyjdzie do mnie żaba wielkości volkswagena golfa i nie pocałuje mnie w usta."

piątek, 2 lipca 2010

zbrodnia i kara

Trzeba coś napisać, bo wszystko we mnie krzyczy. Była zbrodnia, musi być i kara. W końcu nadeszła po 2,5 roku. Czy kara, to coś dla nas złego, czy
dobrego?

" I choć każde z nas ma swoją własną wolę, jesteśmy wszyscy razem z tą samą prędkością unoszeni w dół strumienia czasu" .
H. Murakami "Po zmierzchu"