niedziela, 19 grudnia 2010

dylematy na koniec czasu

Za 2 tygodnie , rozpoczynamy nowy rok...Podsumowując? Dwa lata temu, gdy pracowałam jeszcze w dziwnym miejscu, którego już nie ma - przypadkowo przed świętami spotkałam astrologa: kupował słodycze dla swojej żony...

W luźnej rozmowie przepowiedział mi, że rok 2008 zmieni wiele w moim życiu, potem będzie 2009, który będzie rokiem przejściowej stabilizacji, a w 2010 będę się bardzo szybko pięła w górę po szczeblach zawodowej kariery i osiągnę bardzo wiele, ponieważ będzie to rok Słońca, a moim opiekunem astrologicznym jest właśnie słońce...:)

Miłe to były przepowiednie, ale powiem szczerze, że w ciągu tych dwóch lat naprawdę wiele się w moim życiu zawodowym zmieniło...w końcu robię to co lubię...może nie jest to jeszcze kres moich twórczych i zawodowych możliwości, ale miałam sporą szansę rozwoju, jaka się dotąd nie zdarzyła w ciągu tak krótkiego okresu czasu:)

Jak się ułożyły przez ten czas relacje z innymi ludźmi? Dużo by opowiadać... Rozluźniło się wiele przyjaźni: z powodu odległości i pewnie przebytych zdarzeń, które nie były wspólne. Czy przyszli nowi? Zasadniczo ciężko znaleźć ludzi szczerych i tolerancyjnych, skromnych i pogodnych, którzy nie ścigają się za dobrobytem i nie pozują manierą...Brakuje mi dobrych ludzi. Coraz mniej ich wokół mnie:(Może jestem zbyt wymagająca...:(

Jaki będzie ten 2011? Chciałabym znowu spotkać Wróżkę albo Wróżka, który pomoże mi podjąć najważniejsze decyzje w moim życiu przed jakimi teraz stoję;)Iść do przodu, czy może warto zrobić dwa kroki w tył, by osiągnąć lepszy rozwój?

Brak komentarzy: