Z ciekawości, co tym razem zaproponuje reżyser: czy nadal będzie karmił nas mieszanką brutalności, seksu i narkotycznego haju? czy zaproponuje zupełnie inną technikę narracji?
Z jednej strony wciągnął mnie ten film, ze względu na mniejszy poziom agresji i większe skupienie na detalach, subtelniejszej artystycznie oprawie. Dużą rolę w budowaniu obrazu reżyser oddał sztuce operatorskiej: wiele ciekawych ujęć, najczęściej fabuła kręcona "z lotu ptaka", innym razem kamera staje się oczami bohatera.
Historia jest prosta: Oskar i Linda są kochającym się rodzeństwem, mają za sobą ciężkie dzieciństwo z traumatycznymi przeżyciami (śmierć rodziców w wypadku samochodowym, którego byli uczestnikami), oraz rozdzielenie po śmierci rodziców, w końcu także śmierć dziadków. Mimo tych trudnych przeżyć i oddalenia, towarzyszy im niesłabnąca więź, która nie pozwala im o sobie zapomnieć.
Kiedy Oskar wyjeżdża do Tokyo i dorabia się szybkich pieniędzy "na dilerce" narkotykami, natychmiast postanawia sprowadzić do siebie dorastającą siostrę, by w końcu mogli stać się prawdziwą rodziną. Jego plany jednak nie zostają do końca zrealizowane, ponieważ uzależnienie od nałogu narkotykowego, doprowadza go do przedwczesnej śmierci. Od tej pory jego duchowa energia jak w "Tybetańskiej Księdze Śmierci", będzie krążyć nad młodszą siostrą, której obiecał, że nigdy nie opuści...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz