środa, 23 listopada 2016

Nieznośny ciężar tęsknoty

Jednym z moich ulubionych filmów jest "Nieznośna lekkość bytu", który powstał na podstawie czeskiej prozy Milana Kundery. O ile znane mi były do tej pory jego "Śmieszne miłości", jakoś na "Nieznośną lekkość..." w formie książkowej nie miałam okazji trafić. Natrafiłam na nią ostatnio przypadkiem przeszukując internet. Forma audiobooka przekonała mnie zupełnie, że powinnam właśnie teraz po nią sięgnąć.Nie zawahałam się ani chwili!


Czas odsłuchu audiobooka: ok. 10 h. To i tak niewiele, gdy na prawie 400-stu stronicową książkę pewnie musialabym poświęcić kilka tygodni, o ile nie miesięcy:)

Więc od dwóch dni przepełniona jestem i poruszona do głębi melancholijnym lękiem i tęsknotą za zrozumieniem świata głównej bohaterki - Terezy. Tereza już zawsze będzie miała dla mnie subtelną twarz Juliette Binoche, a jej niewierny mąż Tomas, którego w filmie zagrał Daniel Day-Lewis - zawsze tą bezwzględność w oczach, jaką mają świadomi swej psychicznej przewagi nad kobietami, przepełnieni hedonizmem miłości cielesnej mężczyźni.

Całym sercem czuję, jak nigdy - niesamowitą spójność z bohaterką. Nikt nigdy nie opisał lepiej mojego stanu umysłu, tak nieracjonalnych egzystencjalnych lęków i melancholii, która mnie wypełnia, gdy kocham, gdy czuję się zagubiona lub zlękniona. Wydaje się ona na pierwszy rzut oka naiwna i mało wymagająca, ale w rzeczywistości przemawia przez nią głęboka mądrość - próby zrozumienia świata, i człowieka, w całej jego ułomności. Tereza wierzy w uduchowioną stronę człowieka, wierzy, że jej ciało jest czymś więcej niż tylko dobrze prosperującym mechanizmem potrzeb fizjologicznych, które napędzają nasz ograniczony fizycznością byt na tym świecie.

Jej cały światopogląd - myśli, marzenia, senne koszmary, dziecięce oddanie w miłości i zawierzenie się osobie, którą kocha - jak lustro odbijają moje uczucia, które tak ciężko w sobie czasem nazwać. Jej trudna relacja z matką, uczucie lęku akceptacyjnego, które pozostało w niej po tej relacji, jej stosunek do ciała i nagości, a także do wierności i oddania, podejście do prawdy i kłamstwa, a nawet sposób przeżywania i przeczuwania zdrady - idealnie wyrażają mnie... Musiałam więc zostawić tutaj jakiś ślad obecności tej książki w moim życiu, bo jest to książka niezwykła.

Milan Kundera doskonale zarysował w niej kobiecą i męską sylwetkę. Postać Tomasa - mimo, ze może wzbudzać lęki wszystkich kobiet - nie jest całkowicie jednowymiarowa. Przy swojej niekończącej się gonitwie za doznaniem cielesnym, okazuje się w jakimś wymiarze osobą wielkoduszną - zarówno w docenieniu miłości Terezy (przy swoim zakłamaniu,że dochowuje jej wierności emocjonalnej, mimo licznych zdrad fizycznych - stawia ją na piedestale w swoim intymnym świecie wrażliwości, do którego nie wpuszcza swoich kochanek), jak i swoich moralnych wyborach, które pozostają zawsze - tylko i wyłącznie - jego autonomicznymi wyborami. Nie jest nigdy konformistą, i to z zastanowieniem wzbudza szacunek czytelnika.

Uwielbiam refleksje narratora na temat przeróżnych zagadnień - od najbardziej trywialnych - związanych z  fizjologiczną, zwierzęcą naturą człowieka, po fundamentalne pytania o istotę moralności człowieczego bytu.. Pomiędzy czułością Terezy, a tajemnymi lubieżnościami Tomasa, pojawia się obraz Czech na tle walki ze skrytobójczym reżimem komunistycznym, który rozwija się pod czujnym okiem rosyjskich władz, i zabija w ludziach nie tylko godność, ale i wartości społeczno-moralne. Ustrój ten odbiera sens i prawdziwość egzystencji bohaterów, a jednocześnie osadza ich w moralnej próżni własnych wyborów, z których tylko oni sami mogą sie przed sobą rozgrzeszyć.

 Chce się tę książkę wchłonąć całą powierzchnią szarych komórek. Polecam serdecznie tę pozycję, w jakiejkolwiek formie wchłaniania...

Brak komentarzy: