poniedziałek, 6 września 2010

Róża Kawasaki - czas rozliczenia, czas przebaczenia...


Obejrzałam film Jana Hrebejka "Róża Kawasaki", który podobnie jak nasza "Rysa" Michała Rosy jest próbą zmierzenia się z palącym i aktualnym (także i u nas) zagadnieniem lustracji. Film rozpoczyna scena nagrywania reportażu o laureacie nagrody za zasługi, znanym i bardzo szanowanym profesorze psychiatrii, który w czasach komunizmu wykazał się heroiczną postawą obrońcy najwyższych wartości. W tym czasie wraca ze szpitala jego dorosła córka, która właśnie zmierzyła się z groźbą nowotworu.

Wchodzimy głębiej w życie bohaterów, wtedy sielanka rodzinna pryska, pozostawiając miejsce dla trudnej do zrozumienia rzeczywistości. Odnajdują się brakujące strony "teczki" profesora, które obciążą jego przeszłość niechlubnymi zarzutami; córka wracająca do rodziny, dowie się o zdradzie męża. W grę wchodzą silne emocje, wychodzą na jaw najbardziej skrywane żale i pomówienia.

Próba zrozumienia zdradzających i zdradzanych, w życiu codziennym i w porachunkach z przeszłością. Niełatwo uwierzyć w doskonałość innych, gdy samemu ma się na sumieniu niejedno przewinienie. Niełatwo być autorytetem dla innych, bez porachunków z własnymi słabościami.

Film bardzo dobrze przedstawia uwikłanie jednostki w trudną układankę zależności: miłość, wolność, obowiązek, strach, wybaczenie, zrozumienie, prawda, fałsz - nie zawsze są proste do zdefiniowania, gdy w grę wchodzą ludzkie emocje. Dużo lepsza analiza psychiki bohaterów niż ta przedstawiona w naszej rodzimej "Rysie".

Najbardziej podoba mi się scena, kiedy dziadek tłumaczy wnuczce: dlaczego powinna się przyznać rodzicom do kradzieży. Wnuczka zadaje mu pytanie: "A skąd ty to wiesz dziadku?"...skąd taki praworządny człowiek może wiedzieć, jak czuje się ktoś kto oszukuje?
Jak widać każdy z nas, jaki by nie był, ulega prędzej, czy później tym samym emocjom. Film gorąco polecam!

Brak komentarzy: