Wczoraj w mieście Ch. duuużo słońca (jak chyba wszędzie w Polsce), ale w największym miejskim parku jaki znam na środku głównego deptaka wyrosła oooogromna kałuża-jezioro-staw (bo nawet trawa w nim wyglądała jak podmokłe zarośla, którym od zawsze spasował ten klimat)...Urzekająco beztroska kałuża nie miała sobie za złe, że jest tak rozległa, że nie można jej było obejść dookoła... ktokolwiek chciał wejść do parku (czy to staruszek o lasce, czy matka z wózkiem, czy roześmiane stadko koleżanek, czy nawet wybrana na pierwszą schadzkę po parku para), wszyscy byli zmuszeni do zdjęcia butów i przebrnięcia po łydki w stojącej wodzie...
Oj, boskie uczucie...już tak dawno w środku miasta nie szłam na bosaka, i to zupełnie bezkarnie, bo nikt się nie oglądał ze zdziwieniem ( z wiadomych przyczyn) skąd się urwałam...I to uczucie przywołało na myśl zupełnie odległe skojarzenie....przypomniał mi się motyw pawilonu herbacianego z symbolicznym zdjęciem butów u progu, oznaczających zrównanie się wszystkich obecnych. Człowiek bez butów jest nagi, jest całym sobą. Już wiem dlaczego w kulturze Wschodu tak ważny element zajmuje ściąganie obuwia w domu-jesteśmy na łasce gospodarza, oddajemy mu się w opiekę, rezygnujemy z aspiracji i tytułów na rzecz zjednoczenia i więzi.
Więc życzę sobie i wszystkim pozostałym, jak najczęstszych parkowych kałuży, i w sercu też każdemu się przyda taki staw normalności, do którego trzeba wejść boso.
piątek, 17 lipca 2009
wtorek, 7 lipca 2009
to co stracisz, odzyskasz na nowo
Znowu myśli uporczywie powracające, czynią ze mnie swego niewolnika...Obrałam sobie cel, by pozostać wolną od wszelkich nieracjonalizmów życiowych, ale walczyć jest z tym trudno posiadając tak melancholijną osobowość;) Wolność, to cel najwyższy naszej dojrzałości, wolność od nacisku otoczenia, wolność od konwenansów, schematów...Nie - sztandarowa, rewolucyjna, anarchistyczna...Taka wolność w rezerwie dla siebie samego, by w natłoku życia pozwolić sobie na życie w swoim tempie, na bycie...sobą. Także wolność od błędów, które przynoszą cierpienie nam i otoczeniu. Znowu mój nieracjonalny umysł pędzi do czegoś co boli, co jest bezsensowne, nie ma żadnego prawa istnienia, a jednak powraca, drąży, buntuje do czynienia głupot;)
Coś zupełnie nie na temat, ale na czasie z racji Open'er Festival - 02.07.2009, Gdynia.
Coś zupełnie nie na temat, ale na czasie z racji Open'er Festival - 02.07.2009, Gdynia.
środa, 1 lipca 2009
Polowanie na ślimaki
Kilka słów o ostatniej wyprawie na łąkę...500 m od domu;D Krótki zapis fotograficzny. Ślimak na szczęście przeżył, my też mimo uprawiania sportów ekstremalnych dozwolonych do 18 roku życia. Łąka przyjęła nas gościnnie tysiącem koniczyn i stokrotek. Czereśnie nieuprzejmie zielone, nie pomne o jabłonkach;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)