Czytam Bunuela "Moje ostatnie tchnienie"- doskonale się czyta, ale i zmusza do refleksji..."Życie bez pamięci nie byłoby życiem, podobnie jak inteligencja bez możności wysławiania się nie byłaby inteligencją"...
Tak, tak...mam problemy z pamięcią-nie pamiętam co robiłam 10 min. temu, o czym myślałam, kogo spotkałam...to przerażające-tyle wspaniałych rzeczy, które przeżyłam, tyle nazwisk i imion ludzi, których już nie pamiętam, zjedzone przez głębokie odchłanie mojego umysłu...
Co się z tym wszystkim dzieje?Gdzie to wszystko trafia? Do czyjej "czarnej dziury"? W takich momentach przypominają mi się historie ludzi, którzy pod wpływem hipnozy, czy wprowadzenia w stan snu potrafią posługiwać się językami starożytnych dialektów...Czy istnieje zatem jakaś pamięć zbiorowa?Umysł ludzki jest zadziwiający...
Przy okazji gorąco polecam książkę Bunuela, która ma charakter czysto autobiograficzny, opowiada o jego dzieciństwie w Hiszpanii, początkach przygody z filmem, o studenckich przyjaźniach m. in. Salvadorem Dali...Doskonale obrazuje świat artystycznych poszukiwań i inspiracji nurtu Awangardy (ultraistów) w Paryżu, poznajemy znanych artystów: pisarzy, aktorów, reżyserów, malarzy...wchodzimy w sam środek magicznego świata, uczestniczymy w zwariowanych gagach i proklamacjach sztuki, poznajemy przywary najsławniejszych ludzi, ich słabości i nawyki.
Louis Bunuel oprowadza nas po ulubionych barach Barcelony i Paryża, opowiada o ulubionych alkoholach, miłości do Ameryki, strachu przed lataniem samolotem i niezamierzonej emigracji do Meksyku. Przeprowadza obiektywną syntezę swego życia z perspektywy człowieka znajdującego się u schyłku życia, analizuje swoje związki z ludźmi, najważniejsze wybory, prowadzi dialog z Bogiem, w którego nie wierzy...Ta książka jest obrazem pasji życia... o której najlepiej świadczy końcowe zdanie książki, że gdyby miał wybierać, to chciałby zamiast śmierci dostać w prezencie drugie życie.
Kawałek na dzisiaj, czyli coś drążącego mi pamięć...
wtorek, 23 czerwca 2009
środa, 10 czerwca 2009
taniec radości
Może dzisiaj zarzucę motyw filmowo-muzyczny z jednego z najukochańszych moich filmów-"Mąż fryzjerki" z genialną kreacją Jeana Rochefort'a i Anny Galieny. Cudowna scena tańca, która za każdym razem przyprawia mnie o dreszcze. Uwielbiam francuskie kino, bo jest dotykalne, bliskie, intymne, pełne zmysłowości, i nie traci nic na swojej prawdziwości...Film niezwykły, gorąco polecam:)
wtorek, 9 czerwca 2009
ciało
Ten kawałek chodził za mną już od kilku dni, szukałam wszędzie i nie mogłam znaleźć...ale czego nie ma w Google, tego nie ma wcale;) Human-Polski, zupełnie bym nie wpadła, że taki ma tytuł ten utwór...(śmieszne są teledyski z lat '80-tych, ale głosu temu panu nie można odmówić...może z twarzy Piotrek Kupicha to to nie jest, ale za to głos i wygląd prawdziwego rockandrollowca nadrabia wszystko;)
...Dawno, dawno temu w moim pokoiku, kiedy jedyna muzyka jaka się dostawała do mojego ucha wydobywała się z radio-magnetofonu "Viola", nagrałam kilka składanek z utworami polskich kapel, ale za pioruna nie powiem co to były za kapele...dzisiaj dzięki "epoce Youtube" mogę wszystko odnaleźć na nowo, i w końcu nazwać rzeczy po imieniu;) Do tego jeszcze jeden kawałek, który też znalazł się w repertuarze grupy Human...
...Dawno, dawno temu w moim pokoiku, kiedy jedyna muzyka jaka się dostawała do mojego ucha wydobywała się z radio-magnetofonu "Viola", nagrałam kilka składanek z utworami polskich kapel, ale za pioruna nie powiem co to były za kapele...dzisiaj dzięki "epoce Youtube" mogę wszystko odnaleźć na nowo, i w końcu nazwać rzeczy po imieniu;) Do tego jeszcze jeden kawałek, który też znalazł się w repertuarze grupy Human...
Etykiety:
Dobrze wiesz (Ciało),
Human,
Polski,
Słońce moje
piątek, 5 czerwca 2009
pani pachnie jak tuberozy...
No tak, dzisiaj jest dzień wędrowania...wiatr ciągnie mnie za włosy, ulica po ulicy, ręce w kieszeniach zaciskam z zimna...ulica w ulicę się zmienia, na zakręcie na kogoś wpadam, z siatami w autobusie trzymam pion...mimo kobiet nieczułych, kobiet wytresowanych asertywnie na ludzką niedolę ("pani trzyma tę torebkę do siebie"), muszę wybaczyć, muszę się uśmiechnąć z nonszalancją i włączyć głośniej: "...a ja lubię zapach narkozy, a najbardziej, gdy jest kobieca..." Grechuta:)
czwartek, 4 czerwca 2009
telefony w mojej głowie...
Z racji tego, że zajęcie jakie ostatnio wykonuję (bardzo uciążliwe dla wszystkich odbierających telefony w domu, i w pracy...) a mianowicie sondażowanie potencjalnych respondentów którzy się akurat nawiną pod telefon ("Przeprowadzamy krótki sondaż...-Nikt mnie nie będzie sondował proszę pani!..."), w dniu dzisiejszym udało mi się przeprowadzić rozmowy w takich miejscowościach jak: Pałecznica, Prymuski Wielkie, Tarło-Kolonia, Skrzynka, Poganice...oj nie spamiętałam wszystkich egzotycznych nazw naszego pięknego kraju, i serdecznie przepraszam jeśli kogoś uraziłam wystawiając na poŚmieWisko jego rodziną miejscowość...nie mogłam się opanować:) i aż żałuję, że nie mam automatycznego wglądu do mapy, bo bardzo bym chciała się dowiedzieć w jakich regionach Polski mogłabym się na nie natknąć:)
a takie retro telefony można znaleźć: w crazyshop.
Muzyka na dziś...zgodnie z pogodą za oknem proponuję podwórkową bossanovę w tradycyjnych okolicznościach przyrody:)
a takie retro telefony można znaleźć: w crazyshop.
Muzyka na dziś...zgodnie z pogodą za oknem proponuję podwórkową bossanovę w tradycyjnych okolicznościach przyrody:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)