środa, 24 listopada 2010

Sekret ich oczu

Udało mi się ostatnio obejrzeć bardzo ciekawy argentyńsko-hiszpański dramat/kryminał Juana José Campanella "Sekret ich/jej oczu". Film rozpoczyna się migawką wspomnień głównego bohatera - Benjamina(Ricardo Darin), byłego śledczego sądowego, który po latach pracy w kryminalistyce, nie może się pozbyć wspomnień i wątpliwości, dotyczących gwałtu i morderstwa na młodej dziewczynie. Bohater z perspektywy czasu postanawia na nowo rozliczyć się z przeszłością i odtworzyć każdy najdrobniejszy szczegół tamtego zdarzenia, które pozostawiło w jego pamięci niezagojone rany.

W tym rozliczeniu pomaga mu przyjaciółka i współpracownik Irene(Soledad Villamil), do której czuje ogromny szacunek, ale także przez wiele lat skrywaną (nawet przed sobą samym) miłość. Tych dwoje dojrzałych ludzi spotyka się, by po latach spróbować odbudować nie tylko wspomnienia, ale także dawno uśpione - przez lata i rozczarowanie - uczucia.

Film jest dopracowany na wielu płaszczyznach: poznajemy zabójcę, motywy zbrodni, oraz drugą stronę - pokrzywdzonego (męża zamordowanej dziewczyny), kŧóry przez lata żyje widmem tego zabójstwa...widmem dawnej miłości do ukochanej, a każdego dnia zmaga się z zagadnieniem kary i brakiem przebaczenia. Doskonale poprowadzony wątek kryminalny, który do ostatniej sceny nie daje nam odpowiedzi na pytanie: kto jest zabójcą?

Sylwetki bohaterów są wyraziste i autentyczne, a do tego stajemy się bliskimi obserwatorami emocjonalnych doznań głównego bohatera - nie jest on już tylko "poszukującym prawdy i sprawiedliwości", ale ma swój rzeczywisty, ludzki wymiar. Dzięki temu film staje się autentyczny nie tylko jako kryminał; jego subtelność i próba zrozumienia emocji, wkraczanie głęboko w psychikę bohaterów sprawia, że możemy go zaklasyfikować również jako dramat psychologiczny.
Bardzo, bardzo polecam!

W 2009 r. nagrodzony statuetką Oskara, w kategorii najlepszy film zagraniczny (wygrał z "Białą wstążką" Michaela Haneke).

1 komentarz:

Latajaca Pyza pisze...

Przyznam, że mnie ten film zupełnie nie poruszył. Dla mnie był źle wyważony a scenariusz nudny. Zupełnie nie rozumiem jego fenomenu. Oskara za to rozumiem, bo raczej nie nagradza filmów takiego kalibru jak Biała wstążka.
Pozdrawiam! :)