Jest to zdanie kończące wspaniały film Wong Kar Waia "2046". Czy rozumiem to zdanie? Chyba nie. Bardziej przemawia do mnie treść filmu, która z powrotu do wspomnień czyni motyw przewodni filmu. Główny bohater-pisarz-tworzy fantastyczną powieść w której możliwy jest powrót do przeszłości...Zupełnie inaczej niż dotychczas, jej bohaterowie nie pragną poznać swojej przyszłości, lecz powrócić do chwil o których nie mogą zapomnieć...
Czy warto mieć wspomnienia? Czy warto mieć wspomnienia w formie w jakiej je posiadamy? Dlaczego pragniemy powrotu czegoś co już przeminęło? Czy to co przeżyliśmy jest prawdziwe?
W tym momencie przypomina mi się powieść japońskiego pisarza - Haruki Murakami "Na południe od granicy, na zachód od słońca", w której wspomnienia głównego bohatera, jego obsesja na punkcie kobiety z przeszłości staje się motywem destrukcyjnym w jego życiu, a nawet jakimś czarodziejskim zaklęciem, które zamienia jego życie w przedziwny sen na jawie.
Pojawia się tu pytanie, czy kontynuacja wspomnień, powrót tego co było-nie jest już zniszczeniem tego co we wspomnieniu jest najważniejsze...bo czym jest wspomnienie? Jest w jakimś stopniu idealizacją przeszłości, ludzi których pamiętamy...jeśli są to wspomnienia dobre; a wyolbrzymieniem, przerysowaniem przeszłości - jeśli są one przykre dla nas.
Dlaczego nasza pamięć tworzy wspomnienia? Do czego są one nam potrzebne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz