Miałam sen. Śniło mi się jezioro... dookoła otaczała je drewniana przystań z licznymi budkami knajp, ogrodzonymi płotem ze zmurszałych desek, pachnących wilgocią i mchem. Krajobraz wyglądał jak scenografia gry komputerowej. Miejsce było bardzo malownicze, wydawało się bardziej samotne, niż zestarzałe - jakby przed chwilą, lub przed tygodniem było w nim słychać jeszcze śmiech przekrzykujacych sie ludzi, spędzajacych tu miło czas. To miejsce nie było wcale smutne. Huśtałam sie na długiej huśtawce sięgającej środka jeziora. Huśtawka była zawieszona w póżni, bo nie widziałam jej początku ani końca. Jednak czułam się na niej bezpiecznie. Ogarnął mnie spokój i szczęście. Obserwowałam niebo rytmicznie pojawiajace sie w tafli jeziora. Było zachmurzone, ale przejrzyste.
Ostatnio polubiłam pustą przestrzeń.
Przestrzeń, która daje wolne pole wyobraźni.
Zaczynam wyobrażać sobie koncentrację, jako duży pusty pokój. Moje myśli mają dużo miejsca, żeby w nim zamieszkać i rozwijać się,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz